Strony

środa, 26 września 2012

Cytrusowo-herbaciane "piramidki" z Biedronki czyli Green Hills w wersji owocowej

Czarne herbaty Green Hills z Biedronki o torebkach w kształcie piramidek oceniam dość wysoko, podczas ostatniej wizyty w popularnej "Biedrze" zauważyłem, że Green Hillsy zmieniły kolorystykę opakowania, pojawiło się jakby więcej owoców. Wybór padł na Citrus ze smakowitym grapefruitem na przedzie

Okazuje się, że "te nowe" to herbatki owocowe aromatyzowane, stare w nieco mniej kolorowych opakowaniach zdaje się, że były herbatami czarnymi aromatyzowanymi. Odwracam pudełko, czytam skład a tam na pierwszym miejscu mój "ukochany" hibiskus i to jeśli przyjąć dobrą zasadę wymieniania składników wg ilości jest go więcej niż drugiej na liście skórki grejpfruta (18%).

Oprócz tego za smak odpowiadają jabłko, skórka pomarańczy, liść jeżyny, trawa cytrynowa, skórka cytryny i męta. Liści herbacianych brak.



Kartonowe opakowanie, z wygodnym otwarciem wypełnione jest dwudziestoma torebkami herbaty w kształcie "piramidek", każda ma niteczkę i przyklejoną do niej maleńką etykietę. Druga strona po namoczeniu staje się kleista, trzeba uważać żeby nie wpadła do herbaty bo to coś jakby klej może spłynąć nam do napoju.

 



W zapachu przez woń hibiskusa przebijają delikatne zapachy cytrusowe, ale jak dla mnie jest ich trochę za mało. Lubię jak herbata cytrusowa porządnie pachnie skórką pomarańczy czy grapefruita.

W smaku herbata jest mocno kwaskowa, jej baza trochę mało cytrusowa. Posmaki skórki grejpfrutowej pojawiają się dopiero gdzieś w tle w postaci leciutkiej goryczy, która zostaje w ustach przez dwie sekundy po przełknięciu herbaty.

Green Hills Citrus jak na herbatę owocową nie jest zła, spod kwaskowo-hibiskusowej bazy na szczęście jakimś cudem wyczołgały się cytrusy, jednak ja wolę herbaty w których smak i zapach "tytułowych" owoców wyraźnie dominuje nad hibiskusem - a takich niestety jest naprawdę bardzo mało.